W ciągu następnego półwiecza szpital brzozowski, po okresie stagnacji na przełomie lat 50. i 60. XX wieku urósł do rangi ważnego ośrodka lecznictwa, zasięgiem swym znacznie wykraczającym poza granice powiatu. „Złoty wiek” brzozowskiego szpitala przypadł na czasy pełnienia funkcji dyrektora przez p. Zbigniewa Kubasa (1968-1990). Budynek wzniesiony w czasach ks. Bielawskiego znacznie rozbudowano tworząc tzw. pawilon A. Na przełomie lat siedemdziesiątych i osiemdziesiątych wzniesione w pobliżu dwa potężne, trzykondygnacyjne, długie na 70 m pawilony połączone ze sobą przewiązką. Powstał w ten sposób duży kompleks budynków mieszczących m.in. oddziały: wewnętrzny, neurobiologiczny, chirurgię ogólną, pediatrię oraz ginekologię i położnictwo. Ale wiodąca gałęzią medycyny stała się w Brzozowie onkologia – tutejszy szpital jest największym ośrodkiem leczenia chorób nowotworowych na Podkarpaciu, obsługującym cały makroregion Polski południowo-wschodniej. Od 1993 r. nosi on nazwę: Szpital Specjalistyczny Podkarpacki Ośrodek Onkologiczny im. ks. Bronisława Markiewicza w Brzozowie.
Już w 1950 r., na samym początku istnienia szpitala, pojawił się problem zorganizowania właściwej opieki duszpasterskiej nad pacjentami – m.in. urządzenie kaplicy szpitalnej. Taka kaplica uwzględniona była w planach Domu Zdrowia z 1938 r. i miała zajmować jedno z pomieszczeń na I piętrze. Ale sytuacja polityczna jaka miała miejsce w latach 50. XX wieku w zniewolonej komunizmem Polsce – antykościelny kurs władz partyjnych i państwowych – sprawiła, że w świeżo oddanym do użytku budynku szpitalnym nie przewidziano istnienia kaplicy. Co ciekawe, władze szpitala z pierwszym dyrektorem p. Antonim Kisielem na czele nie stawiły przeszkód, gdy ówczesny proboszcz brzozowskiej parafii, a zarazem późniejszy pierwszy kapelan szpitala ks. Władysław Lewiński dokonał poświęcenia nowo otwartego obiektu. Co więcej, ze względu na brak wykwalifikowanego personelu medycznego dyrektor Kisiel zatrudnił na stanowiskach pielęgniarskich cztery siostry służebniczki starowiejskie: s. Alodię Lazarowicz (jako przełożoną pielęgniarek, pracującą na sali operacyjnej oraz przy obsłudze aparatu rentgenowskiego), s. Sydonię Jonik i s. Konstancję Nowak (pielęgniarki) oraz s. Konstancję Wrońską (praca w kuchni). Właśnie na barkach owych czterech sióstr spoczął ciężar dbałości o życie duchowe pacjentów. Codziennie rano i wieczorem prowadziły modlitwy z chorymi. To one pełniły rolę „pogotowia duszpasterskiego”, wzywając ks. Kapelana lub któregoś z księży wikariuszy do ciężko chorych. Plebania w owych latach nie posiadała telefonu; siostry nierzadko w środku nocy musiały wędrować tam na piechotę, aby sprowadzić kapłana. Najgorszy był jednak brak możliwości odprawiania Mszy Świętej na terenie szpitala – konieczną rzeczą stało się urządzenie kaplicy.
W ciągu lat 1950-1953 proboszcz, a zarazem kapelan szpitala ks. Władysław Lewiński przeprowadził kilkakrotnie zbiórki na wyposażenie kaplicy szpitalnej. Za zgromadzone środki finansowe s. Alodia zakupiła bieliznę ołtarzową i kielichową, ornaty wypożyczono z parafii. Jeden z pacjentów (Kazimierz Skwarcon) ofiarował dla kaplicy obraz Matki Bożej Częstochowskiej. Najważniejszym sukcesem było jednak uzyskanie zgody dyrektora szpitala Kisiela oraz dyrektora administracyjnego – Eugeniusza Dudka na urządzenie kaplicy i jej wyposażenie. Zlokalizowana została ona na terenie ówczesnego oddziału chirurgicznego – na I piętrze najstarszego budynku szpitala. Jeszcze przed oficjalnym jej otwarciem ks. Lewiński odprawił w niej pierwszą Mszę Św. w uroczystość Niepokalanego Poczęcia Najświętszej Maryi Panny (8 grudnia 1953 r.). Odtąd w kaplicy tej regularnie odprawiana była Msza św. w niedzielę i uroczystości; w soboty wieczorem kapłani spowiadali chorych.
Doprowadzenie do otwarcia kaplicy w szpitalu brzozowskim i zapewnienie jej stałej obsługi przez księży miejscowej parafii stanowiło w ówczesnych realiach politycznych nie lada sukces ks. Lewińskiego oraz posługujących w szpitalu sióstr służebniczek, niestety okupiony już wkrótce poważnymi konsekwencjami. Oburzona poczynaniami brzozowskiego „ciemnogrodu” władze wojewódzkie w Rzeszowie przysłały nowego wicedyrektora szpitala, niejakiego Korzępę, wrogo nastawionego do Kościoła oraz wszelkich przejawów religijności. Ten rozpoczął swoje urzędowanie od wręczenia wypowiedzeń (30 kwiecień 1954 r.) siostrom Alodii Lazarowicz i Sydonii Jonik jako głównym „winowajczyniom” utworzenia kaplicy. W geście solidarności ze współsiostrami wypowiedzenie złożyła siostra Konstancja Wrońska. Wraz z siostrami z pracy zwolniony został dyrektor administracyjny szpitala Eugeniusz Dudek. Siostrze Konstancji Nowak przełożone poleciły pozostać na stanowisku pracy w szpitalu, zobowiązując ją jednocześnie do utrzymywania czystości i porządku w kaplicy, w czym wydatnie pomagały jej dwie salowe Ludwika Leń i Stanisława Krowiak. Warto podkreślić, że zwolnienie sióstr – wysoko kwalifikowanych pielęgniarek – miało miejsce w sytuacji, kiedy brzozowski szpital odczuwał wyraźny deficyt fachowej siły roboczej. 18 miesięcy po trzech wyżej wspomnianych siostrach otrzymała wypowiedzenie również s. Konstancja Nowak. Opiekę nad kaplicą przejęły siostry mieszkające w dawnym domu ks. Bielawskiego przy dzisiejszej ulicy 3 Maja.
Październik 1956 r. przyniósł pewne złagodzenie bardzo agresywnej wobec Kościoła katolickiego polityki komunistycznych władz państwowych. Dyrektor p. Antoni Kisiel mógł teraz na nowo zatrudnić w szpitalu siostry służebniczki. Do pracy wróciły s. Konstancja Nowak i s. Sydonia Jonik, przyszły też nowe: s. Sydonia Stec, która podjęła pracę w stacji krwiodawstwa, oraz s. Bolesława Żołna, pracująca na oddziale chirurgicznym, pełniąca zarazem obowiązki przełożonej domu przy ul. 3 Maja. Posługiwały w szpitalu przez 5 lat służąc ofiarnie chorym, dbając o ich życie religijne, pocieszając, podnosząc na duchu, spełniając przy tym normalne powinności pielęgniarskie. Ściśle współpracowały z ks. Lewińskim, wzywając go (lub kogoś z wikariuszy) do ciężko chorych z sakramentem namaszczenia chorych lub do spowiedzi, czy też z Komunią Św. Pomoc sióstr miała tutaj ogromne znaczenie, gdyż od 1958 roku, kiedy to ze stanowiska dyrektora usunięty został (na skutek donosu jednego z pracowników szpitala) p. Kisiel, posługę kapłańską ze względu na szykany władz trzeba było prowadzić właściwie po kryjomu. To właśnie dzięki wielkiemu zaangażowaniu i pomocy sióstr ks. Lewiński był w stanie przez całe 13 lat swej kapłańskiej pracy w szpitalu mimo utrudnień i szykan odprawiać Mszę św. oraz posługiwać chorym.
We wrześniu 1962 r. szpitalem brzozowskim wstrząsnęła „afera”: oto zatrudniony tutaj felczer Władysław Szuma sprawujący funkcję I Sekretarza Podstawowej Organizacji Partyjnej niespodziewanie zmienił wyznawaną dotychczas (przynajmniej na zewnątrz) aksjologię, wstępując do Seminarium Duchownego w Przemyślu. Władze partyjne uznały ten fakt za efekt propagandy i agitacji religijnej prowadzonej jakoby przez pracujące w szpitalu siostry oraz przebywającego od ośmiu lat w brzozowskiej parafii ks. Juliana Pudłę. Toteż na przełomie 1962 i 1963 r. wszystkie cztery siostry zostały zwolnione; zakaz wstępu na teren szpitala, co prawda „nieoficjalny”, otrzymał ks. Pudło (była to szykana wysoce dotkliwa, gdyż w 1963 r. kapłan ten przejął obowiązki kapelana od ks. Lewińskiego). Dwie ostatnie siostry: Bolesława Żołna i Konstancja Nowak opuściły ostatecznie szpital 1 listopada 1963 roku. Nie doszło na szczęście do likwidacji kaplicy: przetrwała ona na oddziale chirurgicznym aż do kapitalnego remontu pawilonu A w 1976 r. To, że w międzyczasie nie została zlikwidowana, jest zasługą p. Zbigniewa Kubasa, który mimo sugestii, a nawet nacisków władz nie pozwolił na jej zamknięcie.
Po odejściu sióstr cały ciężar pracy duszpasterskiej w szpitalu spoczął na barkach kolejnych kapelanów: ks. Władysława Lewińskiego (do 1963 r.) oraz ks. Juliana Pudły (1963-1964). Zła atmosfera, jaka wytworzyła się wokół tego ostatniego, postrzeganego przez władze jako główny winowajca „afery” Władysława Szumy, doprowadziła do uniemożliwienia mu spełniania obowiązków kapelana, gdyż zabroniono mu wstępu na teren szpitala. W tej sytuacji ks. Pudło musiał ze stanowiska kapelana zrezygnować. Na jego miejsce przyszedł we wrześniu 1964 r. nowoprzybyły wikariusz brzozowskiej parafii ks. Tomasz Zięba. Jego posługa w szpitalu rwała 27 lat. Kapłan ten obdarzony był szczególnym charyzmatem obcowania z chorymi oraz wyczucia i zrozumienia ich duchowych (a bywało, że materialnych) potrzeb. W swą posługę angażował się całym sercem. Każdego dnia systematycznie odwiedzał chorych na wszystkich oddziałach (oczywiście tam, gdzie było to możliwe). Interesował się ich stanem zdrowia, sytuacją rodzinną, problemami życiowymi i oczywiście duchowymi. Był do dyspozycji chorych na każde wezwanie – bez względu na porę dnia i nocy spieszył z posługą sakramentalną: spowiadał, udzielał Komunii Świętej oraz namaszczenia chorych. W każdą niedzielę i uroczystość kościelną odprawiał Mszę św. w kaplicy. Zaznaczyć trzeba, że ks. Tomasz swoją posługę w szpitalu musiał łączyć z wykonywaniem obowiązków wikariusza w parafii oraz katechety szkół średnich, niezwykle ofiarnego i życzliwego młodzieży, a czas jego posługi (z wyjątkiem ostatnich trzech lat) przypadł na okres wybitnie niesprzyjający religii katolickiej, Kościołowi i duchowieństwu. Wielu kapłanów posługujących w owych latach w polskich szpitalach spotykało się z mniej lub bardziej brutalnymi szykanami uniemożliwiającymi prowadzenie pracy duszpasterskiej w placówkach leczniczych. Ks. Zięba miał to szczęście, że napotkał w szpitalu brzozowskim ludzi życzliwych i przychylnych zarówno wobec jego osoby, jak i religii katolickiej w ogóle. Bardzo przychylnie do ks. Tomasza oraz do jego posługi nastawiony był długoletni dyrektor szpitala Zbigniew Kubas, który (wg słów samego ks. Zięby) „pełnił rolę parasola ochronnego nad duszpasterstwem szpitalnym w Brzozowie”, zręcznie neutralizując wszelkie działania tak władz, jak i pojedynczych osób wymierzone przeciwko kapelanowi. O pozytywnym nastawieniu władz szpitala do osoby i posługi ks. Tomasza (mimo idących z góry wytycznych władz) szczególnie świadczy fakt, że przez cały czas swej duszpasterskiej posługi posiadał ze szpitalem stałą umowę o pracę, co w ówczesnych realiach politycznych stanowiło ewenement.
Bardzo poważna przeszkoda w prowadzeniu duszpasterstwa szpitalnego pojawiła się w 1984 roku, kiedy to w trakcie kolejnego remontu pawilonu A zdemontowana została dotychczasowa kaplica szpitalna. Wprawdzie w poprzednich latach na niektórych oddziałach staraniem ks. Zięby urządzono malutkie kapliczki; one teraz musiały wystarczyć do odprawiania nabożeństw. Nie trzeba wyjaśniać, jak bardzo sytuacja ta musiała być uciążliwa dla kapłana, a szczególnie dla chorych, którzy nie mogli gromadzić się w większej liczbie na Mszy Świętej. Z tego właśnie powodu ks. Tomasz Zięba podjął starania w celu stworzenia, urządzenia i wyposażenia nowej kaplicy szpitalnej, w pełni odpowiadającej wymogom liturgii oraz szeroko dostępnej dla pacjentów. Pierwotnie ks. Kapelan postulował budowę odrębnej kaplicy przy okazji rozbudowy szpitala. Pomysł ten, niestety, musiał zostać zarzucony z powodu raku funduszy. Ks. Zięba wystąpił wtedy z propozycją adaptacji do celów kultu religijnego początkowego fragmentu przewiązki łączącej wszystkie trzy pawilony u jej styku z najstarszą częścią szpitala. Po 1989 r., kiedy to rozpoczęła się tzw. transformacja ustrojowa w Polsce i dyrekcja szpitala wyraziła zgodę na proponowaną lokalizację kaplicy, ks. Tomasz zorganizował zbiórkę pieniędzy wśród pacjentów i personelu szpitala. Zwrócił się też do parafii powiatu brzozowskiego o pomoc finansową. Doprowadził też do utworzenia Komitetu Budowy Kaplicy, którego zadaniem było dalsze gromadzenie funduszy oraz koordynacja prac adaptacyjnych. Ostatecznie dzięki hojności społeczeństwa powiatu brzozowskiego oraz wydatnej pomocy różnych instytucji oraz firm udało się na wiosnę 1992 r. urządzić i wyposażyć nową kaplicę. Projekt ołtarza, wystroju wnętrza oraz drzwi wejściowych sporządziła s. Augustyna Marek – służebniczka NMP. Osobiście wykonała też ołtarz i ambonkę. Drzwi oraz boazerie na ścianach wykonali pracownicy Przedsiębiorstwa Gospodarki Komunalnej w Brzozowie. Drewno na wykonanie ołtarza, ambonki oraz boazerii ofiarował ks. prałat Julian Pudło (od 1967 r. proboszcz parafii Brzozów). Marmurowe płyty podłogowe położyli pracownicy firmy Tomasza Paściaka. Malowanie ścian oraz lakierowanie powierzchni drewnianych wykonali uczniowie Zespołu Szkół Budowlanych w Brzozowie, zaś ozdobne kraty w oknach są dziełem pracowników Przedsiębiorstwa Budownictwa Rolniczego. Pierwszą Mszę św. w nowo urządzonej kaplicy odprawił ks. Zięba w Niedzielę Zmartwychwstania Pańskiego 1992 r. Oficjalne uroczyste otwarcie i poświęcenie obiektu miało miejsce nieco później – 19 maja 1992 r. Doprowadzenie do otwarcia nowej kaplicy szpitalnej stanowiło wspaniałe zwieńczenie długoletniej posługi ks. Tomasza Zięby w brzozowskim szpitalu. Ze względu na wiek i stan zdrowia złożył on bowiem we wrześniu tego roku rezygnację z funkcji kapelana. Została ona przyjęta przez ówczesnego ordynariusza diecezji przemyskiej ks. abp. Ignacego Tokarczuka, który w stosownym piśmie urzędowym osobiście podziękował ks. Tomaszowi „za wieloletnią posługę cierpiącym świadczoną z nadzwyczajnym oddaniem oraz rozumieniem potrzeb duchowych tego środowiska”. W ostatnich latach swej kapłańskiej posługi ks. Tomasz Zięba doczekał się nie tylko osobistej satysfakcji z powodu pomyślnego finału swych zabiegów o urządzenie kaplicy szpitalnej z prawdziwego zdarzenia, ale dane było mu zaznać radości z innego jeszcze powodu, jakim był powrót do racy w brzozowskim szpitalu sióstr służebniczek. W 1989 r., kiedy rozpoczął się proces transformacji ustrojowej państwa polskiego i gdy nastawienie władz państwowych wobec osób duchownych stało się przychylniejsze, ówczesny dyrektor szpitala Zbigniew Kubas zatrudnił na stanowisku pielęgniarki oddziału wewnętrznego s. Grażynę Dębińską. W następnym roku pojawiła się tutaj druga służebniczka – s. Maria Żywiec, odbywająca w Brzozowie roczną praktykę szpitalną w ramach przygotowań do wyjazdu na misje do Zambii. Obie siostry obok swych obowiązków zawodowych podjęły także pieczę zarówno nad prowizoryczną kaplicą szpitalną oraz kapliczkami i oratoriami znajdującymi się na oddziałach (np. na chemioterapii, gdzie przez pewien czas przechowywany był nawet Najświętszy Sakrament). Swoją posługę wykonywały z niezwykłym poświęceniem i ofiarnością, często po dwunastogodzinnym dyżurze na oddziale. Siostra Grażyna pracowała w brzozowskim szpitalu lat pięć, do października 1994 r., kiedy jej obowiązki, zarówno pielęgniarskie, jak i te związane z opieką nad kaplicą św. Rodziny przejęła siostra Józefa Bąk. Swoją posługę pełniła przez lat dwadzieścia sześć (3.10.1994 r. – 15.08.2020 r.), czyniąc to z niesamowitym oddaniem i zaangażowaniem. Obecnie (stan na luty 2021 r.) w brzozowskim szpitalu pracują dwie siostry zakonne. Pierwsza z nich to s. Dorota Pękala, służebniczka; zastąpiła ona s. Józefę przejmując z jej rąk posługę na oddziale wewnętrznym oraz pieczę nad kaplicą. Druga to lekarz internista – s. Lucjana (Olga Wołek) ze Zgromadzenia Sióstr Matki Bożej Wielkiego Zawierzenia. Po odejściu z funkcji kapelana ks. Tomasz Zięba, mimo przejścia na emeryturę, pozostał w parafii jako kapłan-rezydent, wydatnie wspomagając ks. Proboszcza oraz wikariuszy w pełnieniu ich obowiązków (zwłaszcza sprawowania sakramentu pokuty oraz głoszenia Słowa Bożego). Dokąd starczyło mu sił, sprawował opiekę duszpasterską nad pensjonariuszami Domu Pomocy Społecznej. Za jego niezwykle ofiarną posługę wobec społeczeństwa miasta i powiatu władze samorządowe zaszczyciły go tytułem Honorowego Obywatela Brzozowa oraz Zasłużonego dla Powiatu Brzozowskiego. Zmarł 7 stycznia 2017 roku. Spoczywa w grobowcu kapłańskim na cmentarzu komunalnym w Brzozowie.